sobota, 13 sierpnia 2016

ZOSTAŁAM MATKĄ. NIE PRZESTAŁAM BYĆ KOBIETĄ.



Ciąża to piękny czas. Mimo wszystkich związanych z nią niedogodności zazwyczaj wspominamy ją jako coś wspaniałego. Czas, kiedy z niecierpliwością oczekujemy na pojawienie się tego małego człowieczka. W jej dobrym przeżywaniu biegną nam z pomocą producenci z różnych dziedzin. Te wszystkie prześliczne sukienki ciążowe (zawsze żałuję, że moja ciąża przypadła na okres zimowy), półki w drogeriach uginające się pod ciężarem kosmetyków przeznaczonych specjalnie na ten okres w naszym życiu... Wszystko podkreśla wyjątkowość tych chwil. Powinno być oczywiste, że okres macierzyństwa będzie tak samo niezwykły, w końcu to cudowne zwieńczenie okresu ciążowego.

Czy aby na pewno?



Zacznijmy może od kwestii podstawowych. Biustonosz do karmienia. Niby rzecz oczywista, w końcu na początku jest potrzebny niemal każdej matce. W poszukiwaniu tego idealnego przeszłam chyba wszystkie sklepy z bielizną w okolicy. To co w nich znalazłam... Pozwolicie, że tego nie skomentuję, na tak brzydką bieliznę brak mi określeń. Wtedy po raz pierwszy poczułam się mniej kobieca, zupełnie jakbym nie zasługiwała na ładną bieliznę. Jakby wszyscy doszli do wniosku, że nie będzie mi ona potrzebna. Bo niby dla kogo? Dla dziecka? Męża? Przecież teraz nie warto.

Drugi szok: w drogerii nie istnieje dział z kosmetykami dla kobiet po porodzie. Czegoś takiego po prostu nie ma. Jeśli mamy szczęście znajdziemy produkty "dla kobiet w ciąży i po porodzie". Nic, co pomogłoby ujędrnić skórę brzucha lub zadbałoby o szczególne potrzeby naszych piersi. Czy rzeczywiście nikomu nie przyszło do głowy, że młoda matka też może chcieć o siebie zadbać?

Trzecia rzecz: ubrania dla kobiet karmiących. Tu podobnie jak przy bieliźnie, czasem po prostu brak mi słów. Oczywiście trafiają się perełki, jednak większość ubrań to coś typu 2 w 1 - dla kobiet w ciąży i karmiących piersią. No sorry, czy w 3 lub 4 miesiącu po porodzie kobiety dalej wyglądają jakby były w 8 miesiącu ciąży? Jak ja niby mam w tym wyglądać? Jak w namiocie? 

Mam wrażenie, że rodząc dziecko podpisałam jakiś niewidzialny akt, w którym zrzekam się swojej kobiecości. Nagle wszystko, co pomaga mi być kobiecą, urzekającą przestaje mi być potrzebne. Ba, przestaje być dla mnie dostępne. Ze smutkiem patrzę na kobiety, które w okresie zanim zostały matkami były piękne i eleganckie, teraz zamieniają szpilki na trampki, torebki na plecaki a eleganckie bluzeczki na T-shirty. Jednak je rozumiem. Początek macierzyństwa to ciężki i męczący czas, a to co jest dostępne w sklepach skutecznie zawęża nam pole wyboru.

Jednak ten post piszę, ponieważ chcę powiedzieć wszystkim młodym mamom: JESTEŚCIE PIĘKNE! Pomimo zmęczenia, wypadających włosów, pękających naczynek i wielu innych pamiątek pociążowych. Pomimo tego, że wydaje się wam, że jesteście wykluczone, niedostrzegane przez społeczeństwo. Jesteście piękne, bo jesteście kobietami. Tylko wy możecie przynieść na świat nowe życie i to właśnie robicie. Nie pozwólmy wmówić sobie, że piękno przestało być naszym udziałem. Że nagle nie zasługujemy na to, by czuć się atrakcyjne i pociągające. Patrząc w lustro sama często widzę tam tylko swoją zmęczoną, bladą twarz. Ale później spoglądam jeszcze raz. I wiecie co widzę? Kobietę, która teraz już wie, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Przetrwałam ciążę, poród, codziennie znoszę płacz mojego dziecka, jego nocne marudzenie. I daję radę, tak samo jak i wy. Jesteśmy silne i ta siła czyni nas pięknymi. Proszę pamiętajcie o tym. ZAWSZE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz