niedziela, 31 stycznia 2016

O MOIM LĘKU PRZED MACIERZYŃSTWEM - 5 RAD JAK SOBIE Z NIM RADZĘ



Jak pewnie część z Was się domyśliła po tytule posta, już niedługo (bo za jakieś 2,5 miesiąca) zostanę po raz pierwszy mamą. W związku z tym na blogu pewnie pojawią się wpisy rodzicielsko - poradnikowe, choć z pewnością nie zdominują całkowicie mojego bloga. Ale dziś nie o tym. Dziś jak w tytule: o lęku przed macierzyństwem i o tym, jak sama sobie z nim radzę. 
Taki lęk towarzyszy chyba każdej kobiecie, która po raz pierwszy zobaczy dwie kreski na teście ciążowym. U mnie to było tak, że oczywiście cieszyłam się, w końcu czekaliśmy z niecierpliwością na dziecko ale... No właśnie. Po krótkim czasie euforii wpadłam w panikę. Nie można tego lepiej określić. Byłam przerażona. Doszłam do wniosku, że absolutnie, ale to absolutnie sobie nie poradzę, przecież nie mam zielonego pojęcia o dzieciach (to ostatnie to szczera prawda, w swoim życiu ANI RAZU nie miałam małego dziecka na rękach, nie mówiąc o jakim dłuższym kontakcie - to może być przerażające ;)), a tak w ogóle to się do tego nie nadaję i kropka. Taa, tylko chyba trochę było już za późno na te odkrywcze wnioski ;)

W dodatku wokół mnie w tym czasie było pełno wręcz rozanielonych kobiet, które podobnie jak ja, niedawno dowiedziały się o tym, że zostaną mamami. Chodziły takie roześmiane, mega szczęśliwe. A ja? No tak nie do końca. 

Brzmi znajomo? Może któraś z Was przeżywała/przeżywa dokładnie to samo? Jeśli tak, poniżej garść rad, jak sobie poradzić z takim stanem rzeczy, a w każdym razie jak ja sobie z nim radzę.

Daj sobie czas


Nie ma lepszej rady. Ciąża trwa 9 miesięcy, w ciągu tego czasu naprawdę dużo może się zmienić. Dziś nie mogę się doczekać kiedy wezmę małego w ramiona, choć jeszcze kilka miesięcy temu taka myśl mnie przerażała. W trzeźwym myśleniu nie pomagają też huśtawki nastrojów tak typowe dla pierwszego trymestru. Powiedzenie: "wszystko się jakoś ułoży" nie jest tu pustym sloganem. Potrzeba czasu, by oswoić się z myślą o macierzyństwie. W końcu to dużo zmienia w naszym życiu, często na lepsze, choć teraz trudno w to uwierzyć.

Nie pozwól, by strach cię sparaliżował


Jasne, łatwo się mówi :) Ale przeanalizujmy to na chłodno. 
Po pierwsze - czasu nie cofniesz i uwierz mi, tak naprawdę wcale nie chcesz go cofnąć, więc myśli w stylu "o matko co ja zrobiłam" prowadzą do nikąd. Nie pomogą Ci ani na jotę i wcale nie będzie Ci od nich lepiej. To po co się zadręczać?
Po drugie - strach wynika z niewiedzy. Boisz się, że nie poradzisz sobie z opieką nad dzieckiem, że będziesz nie dość dobrą mamą, bo nie znasz się na tym. To zamiast biadolić, najwyższy czas się poznać :) Jesteś Panią swojego życia. Jeśli coś cię przestrasza, walcz z tym. Nie masz pojęcia o dzieciach - ja też nie mam. Więc zapisałam się do szkoły rodzenia. To naprawdę pomaga. Stałam się bardziej pewna siebie, no i zobaczyłam, że nie jestem sama w swoich obawach. Kupiłam poradnik o ciąży i opiece nad dzieckiem w pierwszym roku. Jeśli coś mnie niepokoi, zawsze mogę do niego zajrzeć i poszukać fachowej odpowiedzi (wujek Google nie zawsze się do tego nadaje ;)).

Zapisz się do szkoły rodzenia


Wspomniałam o tym już wcześniej. Są różne opinie na temat szkół rodzenia. Niektórzy twierdzą, że jest to wymysł naszych czasów i jakaś fanaberia ciężarnych, jednak według mnie to naprawdę dobry pomysł. Otrzymasz tam fachową wiedzę na temat ciąży, porodu i opieki nad dzieckiem, będziesz też mogła "w praktyce" przećwiczyć pewne czynności, jak kąpiel, karmienie czy przewijanie. Spotkasz tam też inne kobiety, które być może noszą w sobie lęki bardzo podobne do twoich. Zazwyczaj w zajęciach można uczestniczyć z osobą towarzyszącą, co dodatkowo doda ci otuchy. I nie słuchaj gadania, że to jakaś fanaberia i twoje widzimisię, bo przecież jak dziecko się urodzi to instynkt macierzyński podpowie ci co masz robić. Jeśli tylko czujesz, że jest Ci to potrzebne i Ci pomoże - nie wahaj się. 


Nie słuchaj zbyt wielu rad


Złota zasada brzmi: dobra rada to taka, udzielona gdy sama o nią poprosisz. Jak już wspomniałam, na początku ciąży byłam otoczona innymi ciężarnymi, do tego doszły porady znajomych i rodziny. Na szczęście moja najbliższa rodzina wykazała się dużym zrozumieniem i rozwagą i nie częstowała mnie przesadną ilością rad, ale i bez ich porad po miesiącu miałam głowę pełna informacji, czego mi wolno, czego nie, jakie badania koniecznie muszę zrobić no i moje ulubione: co zaniedbałam, a przecież już dawno powinno być zrobione/kupione/przebadane itp. No i całe mnóstwo dziwnych przesądów. Dzięki temu jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że będę beznadziejną mamą. Oczywiście te wszystkie osoby robiły to z troski i bardzo dobrze je rozumiem, jednak natłok informacji sprawił, że miałam w głowie jeszcze większy mętlik. W końcu przyszłam jednak po rozum do głowy. Zaczęłam sama szukać rzetelnych informacji (patrz punkty powyżej). Jeśli czegoś nie wiedziałam, wolałam zajrzeć do poradnika lub sprawdzonego źródła np. w internecie lub w szkole rodzenia zamiast pytać każdą ciotkę po kolei ;) Po jakimś czasie wyrobiłam sobie własne opinie na pewne tematy, a to pozwoliło mi spojrzeć z dystansem na udzielane mi rady. Część z nich okazała się bowiem słuszna, lecz część była zupełnie nieprzydatna, choćby dlatego, że zmieniły się standardy opieki prenatalnej, okołoporodowej i noworodkowej. Dziś już wiem, które informacje są dla mnie naprawdę pomocne. Uważam, że był to też doskonały trening, podejrzewam bowiem, że prawdziwy nawał porad czeka mnie po narodzinach :)

Poszukaj wsparcia wśród najbliższych


W czasie ciąży najbliższa rodzina często okazuje się prawdziwą ostoją. Przynajmniej tak było u mnie. Jak już pisałam wcześniej, nie raczyli mnie bezsensownymi poradami, ale zawsze mogłam na nich liczyć, kiedy tej rady sama potrzebowałam. Często wystarczyły też zwyczajne słowa otuchy i wsparcia, mała doza zrozumienia. Ty z pewnością w swoim najbliższym otoczeniu również masz osoby, które będą Cię wspierać bez względu na wszystko. Mąż, partner, siostra, rodzice lub przyjaciółka... Nic nie jest tak cenne jak wsparcie najbliższych.


Czy Wy również macie podobne obawy? W jaki sposób sobie z nimi radzicie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz